Metoda nauki angielskiego – immersja, czyli „zanurzenie”

Dzisiaj o całkowitym (a może częściowym) zanurzeniu się w języku angielskim 😊 Całkowita immersja. Total immersion. Przesiąknięcie językiem. Całkowite zanurzenie. Znajdziecie różne nazwy tej metody.

Zacznę od opisania ciekawego przypadku pewnego pacjenta – Daniela (Damasio, 2000). Daniel w wyniku choroby stracił pamięć, a dodatkowo nie był w stanie tworzyć nowych wspomnień. Nie pamiętał żadnych wydarzeń, sytuacji, osób z przeszłości i nie był w stanie zapamiętywać nowych. Badacze postanowili dokładniej przyjrzeć się jego przypadkowi, kiedy zaobserwowano, że Daniel jest miły i sympatyczny wobec niektórych osób, a do pozostałych nie pała szczególną sympatią. Zauważono, że pacjent był stały w swoich uczuciach. Przeprowadzono eksperyment, który polegał na wprowadzeniu do jego otoczenia trzech różnych osób, które miały odgrywać różne role. Rolę człowieka złego, dobrego i neutralnego. Przez kilka dni Daniel poznawał podstawione osoby, a na koniec pokazano mu zdjęcia tych trzech osób i spytano kto z nich mógłby zostać jego przyjacielem. W 80% pacjent wybierał osobę dobrą albo czasami neutralną (warto wspomnieć, że osoba która wcieliła się w rolę złej osoby, była bardzo ładną, sympatyczną i uśmiechniętą kobietą). Daniel nie pamiętał żadnej z tych osób, wybrał konkretną osobę nieświadomie, intuicyjnie. Mamy tutaj do czynienia z utajonymi wspomnieniami. Mózg zapisał sobie jakieś informacje na temat tych trzech osób jednak Daniel nie miał do nich (świadomie) dostępu.

Czy taką zdolność naszego mózgu możemy wykorzystać w nauce języka angielskiego?

Uczyć się i o tym nie wiedzieć? Szaleństwo, prawda? 😉 Uczymy się czegoś bez świadomości, że się uczymy. Przykład? W okresie dzieciństwa w sytuacji, w której wiedzieliśmy jak chodzić, chociaż większość z nas nie uczyła się tego świadomie. Wstajemy i idziemy, nie rozmyślamy nad tym jak to się dokładnie robi. Jest to bardzo skuteczny sposób przyswajania umiejętności ale też wiedzy, który pozwala nam trwale korzystać z tak zdobytych informacji. Jest to tzw. utajone nabywanie wiedzy. Jako dzieci (nie od razu 😉) używaliśmy poprawnych gramatycznie zdań, a nie znaliśmy przecież zasad gramatyki.  Dlatego dobrą metodą nauki języka angielskiego (i nie tylko) jest zanurzenie się w nim (a utajone przyswajanie wiedzy zrobi robotę za nas 😉).

Z tej metody nauki postanowił skorzystać pewien poliglota Aleks Rawlings, aby w pełni zanurzyć się w języku rosyjskim przeprowadził się do Moskwy. Jakież było jego zdziwienie, kiedy zabłądził na lotnisku, ponieważ nie był w stanie zrozumieć żadnych komunikatów, które były napisane cyrylicą. Niestety później nie było lepiej – miał problem ze zrobieniem zwykłych zakupów w sklepie. W ten sposób „nabawił się” bariery językowej. Oprócz tego pojawiły się dolegliwości somatyczne, ból głowy i pleców. Dopiero po półrocznym pobycie zaczął robić postępy w nauce, a pamiętajmy, że był przecież obeznany w nauce języków obcych, bo był poliglotą.

To jak w końcu z tym zanurzeniem?

Trzeba rozróżnić dwa typy zanurzenia: całkowite czyli submersję i częściowe czyli immersję. Poliglota w powyższym przykładzie wybrał tą pierwszą metodę, czyli całkowicie zanurzył się w języku. Istnieje jednak trochę odmienne podejście nazywane immersją. Gdyby Aleks Rawlings wybrał tę metodę, pewnie nie zderzyłby się aż tak brutalnie z rzeczywistością. Na szczęście wyciągnął wnioski i kiedy postanowił nauczyć się języka hiszpańskiego, przed wyjazdem do Hiszpanii przyswoił podstawowe zwroty i zasady tego języka.

Submersja ma jednak swoich zagorzałych zwolenników, którzy argumentują swoje zdanie podając przykład dzieci – małe dzieci uczą się języka ojczystego dzięki totalnemu zanurzeniu (submersji). Mają rację jeśli chodzi o dzieci ale jest pewne „ale”. Trzeba wyraźnie rozróżnić to jak uczą się i chłoną język dzieci dzieci, a jak osoby dorosłe. Osoby dorosłe nie są w stanie uczyć się w takim sam sposób jak dzieci.

Badacze uważają, że po okresie dojrzewania tracimy  zdolność do „wchłaniania” otaczającego nas języka (Yule, 2010; Kania, 2013), w takim stopniu jak robią to dzieci. Dodatkowo w wieku 12 lat zanika wrodzona zdolność do nauki. Po tym czasie człowiek musi włożyć dużo więcej wysiłku, żeby nauczyć się języka – regularnie ćwiczyć gramatykę, czytać, rozmawiać. Po 12 roku życia pojawia się też inne zjawisko, mianowicie interferencja językowa (o której bardziej szczegółowo pisałem już tutaj), która „zakłóca” odbiór języka obcego. Dlatego osoby dorosłe muszą korzystać z bardziej „dorosłych” metod nauki i zastosować tylko częściowe zanurzenie w języku.

Przeprowadzono ciekawe badania, w których skanowano mózgi osób uczących się w sposób utajony (immersja) i tych którzy uczyli się w sposób jawny (Morgan-Short, Finger i Ullman, 2012). W eksperymencie poproszono obie grupy o przyswojenie języka obcego, który był sztucznie zaprojektowany. Był to specjalny zabieg – badacze chcieli wyeliminować zagrożenie wynikające z tego, że ktoś mógł wcześniej znać dany język. Wyniki? Osoby, które uczyły się w sposób utajony miały aktywne obszary mózgu charakterystyczne dla osób mówiących w języku ojczystym. W przypadku osób, które uczyły się w sposób jawny nie zaobserwowano tak spektakularnych rezultatów.

Myślę, że naprawdę warto przetestować metodę immersji i utajone nabywanie wiedzy, bo tak naprawdę nie musimy w ogóle poświęcać na to swojego czasu. Możemy oglądać swój ulubiony serial czy film w języku angielskim – dalej robimy to co lubimy, a dodatkowo mimowolnie uczymy się języka. Ogromną zaletą tej metody jest to, że wszystko dzieje się obok codziennych czynności, nauka angielskiego w żaden sposób nie pochłania naszego czasu, nie krzyżuje nam planów, nie „zabiera” czasu, który wolelibyśmy spędzić z rodziną czy znajomymi. Grzechem byłoby nie skorzystać! 😊

Znalezione w Internecie 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.