Podczas pracy indywidualnej na lekcjach języka angielskiego, a także na konsultacjach z kursantami spotkałem się wielokrotnie ze stwierdzeniami: „Wstydzę się mówić po angielsku”, „Nie, nic nie powiedziałam. Wstydziłam się odezwać”, „Mam 40 lat. To wstyd, że nie umiem mówić”, „Do kolegi w pracy powiedziałam give zamiast get, ale wstyd”.
Ile razy ja już to słyszałem…
Według Słownika języka polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego (1958–1968) wstyd to „przykre, upokarzające uczucie spowodowane świadomością niewłaściwego, złego, hańbiącego postępowania (własnego lub czyjegoś), niewłaściwych słów, świadomością własnych lub czyichś braków, błędów itp., zwykle połączony z lękiem przed opinią” (s. 1351).
Oznacza to, że będziesz się wstydził, gdy zrobisz coś niewłaściwego czy hańbiącego lub gdy uznasz, że masz jakieś braki, których nie powinno być.
Pytanie brzmi:
Według kogo zrobiłeś coś niewłaściwego i złego?
Według kogo masz braki i nie powinieneś popełniać błędów?
Po co nam wstyd?
Kojarzysz ten moment, kiedy małe dziecko upuszcza loda na chodnik, a mama krzyczy: „Wstydź się!”? Dziecko poprzez reakcję i słowa mamy dowiedziało się, jak ma postępować w przyszłości i jaka emocja będzie mu towarzyszyła, gdy zrobi coś niewłaściwego według matki i normy społecznej. Wtedy zaczęło się wstydzić i możliwe, że pierwszy raz poczuło emocję, która została nazwana przez jego mamę. Albo gdy córka dostaje trójkę z testu, mama mówi: „Co za wstyd. Reszta klasy dostała czwórki, a ty jako jedyna dostałaś tróję. Wstydź się!”. Pewnie nie raz słyszałeś albo sam wypowiadałeś podobne słowa: „Czy ty nie masz wstydu, że się tak zachowujesz?”, „Jak ci nie wstyd?”, „Przecież to wstyd się tak pokazać”, „Wstydzę się mówić po angielsku”.
Poczucie to było, jak widzisz, stałym elementem naszego wychowawczego systemu. Musieliśmy wiedzieć, co nam wypada robić w społeczeństwie, a czego nie. Dlatego dziś wiemy, jak się zachować na spotkaniu biznesowym czy na pogrzebie. Wstyd jest również potrzebny, by budować właściwie relacje. Istnieje niestety druga strona medalu, czyli rzeczy, które wcześniej opisałem.
Wstyd może być toksyczny, gdy zadręczamy się czymś, co zrobiliśmy. Osoby doświadczające tej emocji czują się niedopasowane, gdy odstają od innych. To poczucie bycia gorszym i obawa, że to się wyda. Wstyd jest zbudowany na ocenie oraz porównaniu. Z jednej strony w jakiś sposób oceniasz np. swój język obcy, a z drugiej porównujesz go z czymś z zewnątrz, żeby mieć punkt odniesienia (osoby z pracy, znajomi, którzy lepiej mówią po angielsku, czy reszta społeczeństwa mówiąca w języku, na którego nauce Ci zależy).
Wyobraź sobie, że znalazłeś się w jakiejś niezręcznej sytuacji albo zostałeś zaskoczony w okolicznościach, w których nie chciałbyś być zobaczony. Może popełniłeś jakąś gafę albo błąd gramatyczny? Na Twojej twarzy pojawia się rumieniec. Chciałeś osiągnąć jakiś efekt, a wyszło co innego. Mówisz do siebie: „Jak ja mogłem tak zrobić?”, „Jak ja mogłem to powiedzieć? Przecież…”.
Wstyd jest wpisany w naszą naturę
Potknięcia są częścią naszego życia i zdarzają się każdemu, mimo to staramy się ich uniknąć lub zadręczamy się tym, jak kiedyś się wygłupiliśmy. Prowadziłeś spotkanie biznesowe i popełniłeś jakiś błąd. Później rozpamiętujesz to i czujesz się zażenowany, bo przecież nie powinieneś tego zrobić/ powiedzieć. Nie wypadało. Zadręczanie się niekorzystnie wpływa na nasze poczucie własnej wartości oraz pewności siebie (więcej na ten temat poczytasz tutaj). Emocja wstydu wiąże się ze świadomością popełnienia błędu, dlatego osoby zadręczające się unikają wyglądających podobnie sytuacji w przyszłości, ponieważ obawiają się, że znowu zrobią coś poza normą. Takie unikanie jednak w dłuższej perspektywie nie pomoże – to tak, jakbyś uciekał od części siebie.
Wstydzimy się, ponieważ mówiono nam kiedyś, żebyśmy w taki sposób reagowali, gdy zrobiliśmy coś nie tak według kogoś albo zostaliśmy ośmieszeni, wyśmiani czy porównani z innymi.
Źródłem wstydu jest też przekaz społeczny, ponieważ żyjemy w czasach konkurencji i porównań.
Media opowiadają o najbogatszych osobach, supermodelkach, nagrodach filmowych itd. Aż rodzi się w głowie myśl: „Tyle osób jest lepszych ode mnie”. W poczucie wstydu mogą nas wpędzać również najbliżsi. Na przykład gdy wytykają nam, że uczymy się, płacimy za kurs językowy, a nie ma spodziewanych rezultatów, lub zestawiają nas z sąsiadem, który tak szybko i łatwo nauczył się języka. Słyszałem o wielu sytuacjach, gdy rodzice zawstydzali (dorosłych już) kursantów, gdy ci podejmowali próby nauki czy rozmowy z obcokrajowcem.
Wstyd pojawia się gdy robimy rzeczy narażające nas na domniemaną lub realną utratę akceptacji w jakiejś grupie społecznej albo ze strony pojedynczej osoby. Uznajesz np., że nie wypada popełniać błędów, dlatego wstydzisz się odezwać. Czujemy wstyd również wtedy, gdy nasze przekonanie o tym, jacy jesteśmy, różni się od naszego założenia. Różni się od tego jacy powinniśmy być czy jak powinniśmy się zachowywać. Dlatego tak często pada stwierdzenie: „Powinienem już znać ten język” i „Wstydzę się mówić po angielsku”.
Wstyd może ograniczać możliwości.
Może powodować nieporadność w jakiejś sytuacji, choć bardzo chcielibyśmy być sprawni i zdolni do zrobienia czegoś.
Dlatego czasami wstydzimy się wstydzić – bo nie chcemy okazać swojej słabości. W wyniku wstydu możemy zacząć przepraszać kogoś lub się tłumaczyć, szczególnie gdy dążymy do perfekcji – usilne parcie do nierealistycznego ideału to próba obrony przed wstydem. Mamy w głowie myśl, że powinniśmy być idealni, aby nikt nas nie skrytykował i tym samym nie zawstydził.
Nie pozwalamy sobie na ludzką cechę – omylność.
Próba udawania osoby idealnej zabiera czas oraz pochłania energię. Powoduje to też odkładanie na później – nie chcesz podjąć wyzwania, by nie narazić się na doznanie zawodu i nie musieć się wstydzić, gdy coś pójdzie nie tak.
Wstyd zakłada niespełnienie norm socjalno-moralnych. Ktoś zagaduje Cię na ulicy, a Ty się przejęzyczyłeś, zaczynasz się czerwienić albo jest Ci głupio. Dlaczego? Ponieważ uważasz, że skoro się uczysz tego języka, powinieneś mówić poprawnie. Ktoś może się wstydzić zabrać głos, ponieważ uważa, że byłby za mało skromny, gdyby posługiwał się językiem, popełniając błędy.
Musisz zrozumieć, że nie robisz nic, co jest poza normą!
Popełnianie błędów językowych jest naturalne, gdy uczysz się języka. Znam osoby, które przez wiele lat mieszkały za granicą i miały najwyższy poziom płynności językowej (C2), a przyznają, że i tak popełniają błędy. Pomyśl o politykach, którzy nie rozmawiają w języku obcym i korzystają z tłumaczeń na ważnych spotkaniach na szczeblu Unii Europejskiej. Pomyśl o Michale Szpaku, który podczas konferencji po Eurowizji popełniał błędy gramatyczne. Przypomnij sobie wypowiedzi Piotra Żyły (drużynowy mistrz świata z 2017 roku w skokach narciarskich, trzykrotny brązowy medalista), który po swoich skokach udzielał wywiadów telewizjom zagranicznym i też popełniał błędy.
Ucząc kursantów w różnym wieku i na różnych stanowiskach (menadżerskie, dyrektorskie), słyszałem już wiele potknięć językowych.. Jednak każda z tych osób wie, że droga do płynności językowej jest usłana błędami.
Czy wszyscy Twoi znajomi znają angielski naprawdę dobrze? Nie zdarza się im popełniać błędów? Wszyscy koledzy z pracy mówią super po angielsku czy niemiecku? Uczenie się języka ma służyć komunikacji, a nie temu, byś mówił bardzo ładnie – to nie konkurs recytatorski. Uczysz się, by rozmawiać, a rozmawiasz, bo chcesz osiągnąć dzięki temu jakiś cel.
Jeśli Twoim dążeniem będzie superpoprawne mówienie, to zgubisz swój najważniejszy cel –
porozumienie się z drugim człowiekiem.
Nie wstydź się własnej omylności, tylko skup się na tym, co naprawdę istotne!
Wracając do norm społecznych, które (rzekomo) łamiesz: zostawiam Ci do przemyślenia parę pytań:
- Jakie w takim razie są normy w kontekście języka i popełniania błędów językowych? Czy ktoś je zdefiniował? Czy są takie?
- Kto powiedział, że na spotkaniu biznesowym nie masz prawa czasami przeinaczyć słów czy fraz?
- Skąd wiesz, że inni nie popełniają błędów, skoro sam nie znasz płynnie języka i nie jesteś w stanie tego sprawdzić? Ludzie raczej nie przyznają się ochoczo do pomyłek. Możesz na kogoś patrzeć i myśleć sobie: „Wow, ale super mówi”, ale osoba znająca język perfekcyjnie zauważy mnóstwo momentów, w których można powiedzieć coś inaczej, bo nie pasowało w danym zdaniu.
- Czy ktoś kiedykolwiek ustanowił liczbę błędów, które można popełnić? Czy 10 to już dużo na 30-minutowe spotkanie, czy jeszcze nie?
- Kto powiedział, że kiedy piszesz coś w internecie, nie możesz przekręcić jakiejś końcówki?
Czy nie jest tak, że to Ty wymyśliłeś i narzuciłeś sam sobie te normy?
Są tacy, którzy gdy zobaczą, że ktoś w internecie pisze niepoprawnie, natychmiast przywołują go do porządku! Od razu zwracają uwagę na błąd, bo skoro korzysta z języka obcego, musi to robić perfekcyjnie, inaczej niech się nie wypowiada! Pamiętam, jak kiedyś wrzuciłem post na nasz fanpage i w którymś miejscu popełniłem błąd. Czegoś tam zabrakło, nie pamiętam, co to było dokładnie. Po naprawdę krótkiej chwili znalazła się osoba, która wytknęła tę pomyłkę.
Jak to jest, że gdy ktoś napisze coś źle po polsku, to ludzie nie zwracają uwagi, a kiedy używa języka obcego, natychmiast pojawiają się eksperci? Niestety Polacy często nie potrafią wybaczyć błędów i są krytyczni wobec siebie nawzajem. Kiedy słyszymy język obcy naszych rodaków, nie mamy litości. Czepiamy się potknięć i tego „strasznego” polskiego (a jaki inny miałby być?) akcentu.
Nie idź tą drogą i nie bądź jak inni!
Pamiętaj, że to, na czym koncentrujesz swoją uwagę, rośnie.
Osoby, które mają występować publicznie, będą się stresować, jeśli zogniskują się na tym, by dobrze wypaść (cokolwiek to znaczy). A gdyby skupiły się na przekazaniu wartości i na pomocy ludziom? Czyby się stresowały?
Jeśli masz zadzwonić za granicę, nakieruj uwagę na pozyskanie czy przekazanie właściwych informacji, a nie na ładne i poprawne mówienie.
Kiedy rozmawiasz z kimś po polsku, a ta osoba popełnia błędy, zwracasz na to uwagę? Myślisz o tej osobie w jakiś specjalny sposób?
Fakt, że ktoś uczy się języka obcego,
rozmawia i podejmuje trud komunikacji,
stanowi powód do dumy, a nie do wstydu.
Ćwiczenie 1
Potraktuj jakiś swój brak czy niedoskonałość jako ważną informację, której nie potrafisz zaakceptować. Akceptacja swojej niedoskonałości uwalnia od poczucia wstydu. Dlaczego? Bo prowadzi z jednej strony do wybaczenia i zrozumienia, a z drugiej (tam, gdzie to możliwe) – do dokonania stosownej zmiany i korekty.
Ćwiczenie 2
Zbierz się na odwagę i powiedz innym, czego się wstydzisz. To bardzo uwalniające doświadczenie, dzięki niemu zniknie powód wstydu, bo właśnie go ujawniłeś. Wtedy pojawią się: akceptacja, zrozumienie i empatia.
Jeśli wstydzisz się tego, że nie znasz dobrze języka obcego, powiedz to innym. Nie musi to być komunikat „Wstydzę się mówić po angielsku”. Znajdź po prostu odpowiedni moment w trakcie jakichś rozmów i wtrąć: „Chciałbym więcej mówić, ale się wstydzę, że nie mówię jak ty / nie rozmawiam po angielsku jak inni”.
Czekaj na reakcję. Może się wywiązać ciekawa dyskusja na ten temat – zobaczysz, że Twój rozmówca prawdopodobnie inaczej postrzega Twój problem.
Na samym początku jakiegoś spotkania/prezentacji w języku obcym powiedz, że nie mówisz najlepiej w tym języku, i poproś słuchaczy o wybaczenie, gdy popełnisz błąd. Zastanów się przez chwilę: co byś pomyślał, gdybyś usłyszał taki komunikat od kogoś na spotkaniu? Byłbyś zirytowany i zniesmaczony? Raczej nie. Natychmiast by się włączyły Twoja tolerancja i współczucie.
Co jeszcze możesz powiedzieć? „Wybaczcie, że nie mówię płynnie, ale cały czas się uczę tego języka, dlatego mogę coś przekręcić albo pomylić”. Albo: „Przez ostatnie lata mocno skupiałem się na karierze, wstydzę się trochę swojego języka, ale szybko robię postępy”. Pamiętaj, by dostosować komunikat do kontekstu.
Wyjątkiem mogą być okoliczności, w których rozmówcy oczekują od Ciebie bardzo dobrej znajomości języka obcego (niezwykle rzadka sytuacja). Możesz pomyśleć, że takie uprzedzanie o swojej niedoskonałości jest okazywaniem słabości. To nieprawda – silna i pewna siebie osoba nie boi się przyznać do błędów, ponieważ nie musi udowadniać swojej pewności siebie.